Strona w trakcie Redesignu.

Autor: 12:00 am DZIAŁ PUBLICYSTYKA, Recenzje

The Dumplings – Raj (2018), recenzja Weroniki Rechul

Od kilku lat istnieje opinia, że muzyka alternatywna króluje na polskim rynku muzycznym. Nowy album The Dumplings Raj potwierdza to zdanie, choć nie jest to pozycja idealna.

Słuchając tego krążka można odnieść wrażenie, że jest się na wyjątkowo mrocznej dyskotece z lat 80. Płyta przepełniona jest tekstami odnoszącymi się do depresji, samotności czy bezradności, jednak Kuba Karaś i Justyna Święs nie gubią swojego electro popowego brzmienia. Duet poczynił ogromne postępy w swojej pracy. To już nie jest Możliwości wyspy, gdzie przekombinowany śpiew Justyny nie dał rady zatuszować nie czytelności tekstu. Jak przystało na lata 80, te w Raju mają też solidną dawkę syntezatora, jednak ujęty jest tu w nowoczesny sposób, dając nam tylko złudzenie minionych czasów.

Tytułowa piosenka zaczyna się od przeładowania karbinu, które nadaje rytmu całemu kawałkowi. Jest on dynamiczny a tekst nie zobowiązuje do głębokich przemyśleń. Bez wątpienia jest to dobry wybór na promocję płyty. Jednak krążek wygrał mnie piosenką Tam gdzie jest nudno, ale będziemy szczęśliwi. O niej też nie można powiedzieć, że jest wolna, jednak jeśli miałabym sobie wyobrazić własny raj to wyglądałby on właśnie tak. Ponad jest to jedyny utwór na płycie gdzie można usłyszeć Kubę, co nie zdarza się często!

Oprócz nowych piosenek są też dwa bonus tracki. Pochodzący ze składanki nowOsiecka, Ach nie mnie jednej, który jest doskonałym przykładem, że to w prostocie tkwi siła oraz Kocham być z Tobą, pochodzący z albumu Sea you later i jeśli chodzi o ten kawałek to spokojna muzyka, szczególnie partie smyczkowe, podkreśla tragiczny wydźwięk tekstu.

Miłym zaskoczeniem był brak anglojęzycznych utworów. Może właśnie to sprawiło, że teksty są bardziej dopracowane i uniwersalne, tym bardziej, że Justyna śpiewa też w formie męskoosobowej. Dzięki temu możemy znaleźć się po dwóch stronach barykady i poczuć jakbyśmy to my śpiewali “przykro mi, tak mi przykro” lub tego słuchali.

Po wypuszczeniu Raju poczułam, że do tej pory jadłam tylko ruskie pierogi od Kuby i Justyny, ale teraz zaserwowali nam pierogi z mięsem. Po ugryzieniu okazało się, że to jednak mięso plus podroby, ale nadal to miła odmiana. Czuję, że można z nich wycisnąć jeszcze więcej i w końcu zjem prawdziwego pieroga z mięsem.

Na pierwszy rzut oka można by powiedzieć, że Raj od The Dumplings, jest pozycją miłą, łatwa i przyjemną, jednak to tylko pozory. Jak w każdego pieroga trzeba się dobrze wgryźć aby posmakować nadzienia i dobrze wsłuchać aby wyłapać prawdziwy obraz raju Pierożków, w którym jest cierpienie, nuda i szczęście.

(Visited 28 times, 1 visits today)
Tagi: Last modified: 7 marca, 2019
Close
%d bloggers like this: