Każdy kiedyś wrócił po ciężkim dniu do domu z ogromnym bólem głowy i niechęcią do wszystkiego. U mnie zdarza się to nad wyraz często, dlatego odetchnęłam z ulgą, gdy usłyszałam nowy album EPIK HIGH Sleepless in____, który jest jak lek na całe zło.
Muzyka jest wszędzie i zawsze, gdziekolwiek jestem jest i ona. Sleepless in ___ przyniósł ciszę. Gdy życie każe ci biec a w głowie bije echo, spokój jaki przynosi ten album jest bezcenny. EPIK HIGH znam od kilku dobrych lat, ceniłam ich za odwagę w ich muzycznych eksperymentach, były i te szalone i te refleksyjne. Jednak teraz trio stworzyło swoje małe arcydzieło, małe bo liczące tylko siedem utworów.
Czas bycia idolem nastolatek dla EPIK HIGH przeminą. Grupę tworzą ludzie, którzy w przemyśle muzycznym sporo przeszli. Tę dojrzałość słychać w ich albumie, nie chcą nam sprzedać tylko rozrywki, raczej lek na zgiełk i ból życia. Udaje im się to doskonale, dwadzieścia minut z tym krążkiem może stać się jedynymi minutami w ciągu dnia, gdzie można całkowicie wyłączyć zmartwienia i myślenie. Polecam słuchać ją w autobusie, kiedy deszcz leje za oknem a wy nie macie parasola, podczas gorącej kąpieli lub gdy nie możecie zasnąć już nie pierwszą noc.
Album zaczyna się od kilkusekundowej ciszy. Nie jesteśmy od razy atakowani ostrymi dźwiękami i nigdy ich tu nie usłyszymy. Całość płynie lekko unosząc nas na powierzchni. Większość utworów jest zaśpiewana po koreańsku (z minimalnymi, angielskimi wstawkami), dlatego aby poczuć pełne spektrum emocji jakie chce nam przekazać płyta musimy zajrzeć do angielskich tłumaczeń lub znać koreański. Jednak nawet bez tego możemy wczuć się w ciepły klimat utworów dzięki miękkiemu wykonaniu.
Podczas promocji postawiono na kawałek Lovedrunk, który powstał w kolaboracji z Crush. Wybór tego utworu nie dziwi mnie, jest idealnym odzwierciedleniem całości. Lekko trzęsący lecz spokojny i melodyjny wokal obrazuje nam przekaz utworu, kieruje w interpretacji jednak nie naciska na konkretną. Crush dał tu swój mały popis, pokazał, że posiada też delikatna stronę, ale nie wyeksponował się za bardzo, jego głos wtapia się w linię melodyczną i pozwala odpocząć.
Bo to własnie o odpoczynek tu chodzi. Dla mnie ten album jest idealny do poukładania własnych, często splątanych myśli. Pozwala mi wyciszyć się i rozgrzeszyć z własnymi potknięciami. Niczym ASMR pozwala zasnąć i nie martwić błędami i problemami. Choć można się poczuć przy nim odrobinę samotnym to jest to przyjemne, nieinwazyjne uczucie.