Strona w trakcie Redesignu.

Autor: 12:00 am DZIAŁ PUBLICYSTYKA, Recenzje

Lorde – Melodrama (2017), recenzja Weroniki Oszajcy

Ella Yelich-O’Connor – zwykła, nowozelandzka dziewczyna z niezwykłym talentem. Od najmłodszych lat była uważana za cudowne dziecko. Schowała się pod pseudonimem Lorde i odważnie wkroczyła w muzyczną rzeczywistość. Głośny debiut 16-letniej wówczas Lorde, miał miejsce w 2014 roku. To wtedy młoda gwiazda wydała swój pierwszy longplay ,,Pure Heroine” i szybko zyskała miano światowej sławy. Jej hit ,,Royals” podbił serca nie tylko słuchaczy, ale również krytyków muzycznych. Tego samego roku nastolatka odebrała dwie statuetki Grammy.
Długo czekaliśmy na pojawienie się drugiego wydawnictwa gwiazdy. Po publikacji singla ,,Green Light”, w sieci zawrzało. Zachwyceni byli nie tylko fani, lecz także cenione gwiazdy muzyki. Linkiem do kawałka podzieliły się takie osobistości jak Katy Perry, Halsey czy Taylor Swift. ,,Melodrama” miała swoją premierę 16 czerwca 2017 roku.

Album otwiera wspomniany wcześniej singiel, dając słuchaczowi zielone światło do dalszego słuchania. Uwaga! ,,Melodrama” nie wypuści go aż do ostatniej sekundy. Rozpoczynająca ją piosenka to idealny dowód na to, że młoda gwiazda ruszyła do przodu ze swoją karierą. Dziewczyna nie boi się eksperymentów i zmian, przemienia zdobyty bagaż doświadczeń na świeże dźwięki i całkowicie nową muzykę.
Każda piosenka jest niczym kontynuacja poprzedniej, a wspólnie tworzą one cudowną opowieść. Pełno w niej tanecznych bitów i elektronicznych efektów, nie są one jednak przesadzone. Znajdziemy zarówno spokojne ballady, jak i szalone rytmy wpadające w ucho. Zdecydowanie warto zwrócić uwagę na rytmiczne ,,Homemade Dynamite” współtworzone z Tove Lo. Chwytający refren na długo nie daje o sobie zapomnieć. Perłą albumu jest także podzielone na dwie części, melodyczne ,,Sober”. Pierwsza część jest utrzymana w charakterystycznym dla albumu, lekko imprezowym klimacie połączonym z melodiami R&B. Druga zaś wprowadza w albumie spokój i bezpośrednio odwołuje się do tytułu longplay’a. Lorde cicho recytuje w niej każdą linijkę stworzonego przez siebie tekstu.

Jak wspomniałam, nie brakuje również ballad. Kawałkiem, dla którego absolutnie przepadłam jest ,,Writer In The Dark”. To ballada przepełniona emocjami, wkradająca się wprost do serca. Ekspresja głosu Lorde przekonuje słuchacza do autentyczności jej słów. Można wręcz odnieść wrażenie, że piosenkarka śpiewa o sobie samej. Następną świetną ballada jest ,,Liability”. Szczera, spokojna piosenka o samotności, która męczy tak wielu z nas. Przemyca w sobie co nieco prawdy o świecie z którym spotyka się nie tylko Lorde, ale także my sami. Całość lognplay’a zamyka ,,Perfect Places”, nuta powracająca do początku. Słychać w niej klimat zarówno ,,Green Light”, jak i całego albumu. Jest doskonałym, pewnym siebie zakończeniem wydawnictwa.
Jedno jest pewne – ,,Melodrama” to kawał dobrej roboty i jedna z najlepszych premier tego roku!
Dwudziestolatka udowodniła, że określanie jej mianem ,,przyszłości muzyki” nie jest na wyrost. Młodziutka artystka włożyła w album całą siebie, tworząc idealne dzieło. Ciężko uwierzyć, że wyszło spod skrzydeł tak młodej osoby. Indywidualność i dojrzałość ,,Melodramy” jest pochłaniająca. Brak w niej zapychaczy czy zbędnych elementów. Jest dopracowana w stu procentach zarówno wokalnie, jak i pod względem tekstowym. Lorde nie zachwyca operowym wokalem, jednak swoim wyjątkowym głosem tworzy atmosferę, która zostaje w odbiorcy na długo po zatrzymaniu się płyty. Nowozelandka powróciła, znowu śpiewając o tym co widzi i czuje. Co do jednego nie ma wątpliwości – na wyjątkowo utalentowaną Lorde czeka długa kariera. Miejmy nadzieję, że będzie tak owocna, jak dotychczasowa.

(Visited 19 times, 1 visits today)
Tagi: , Last modified: 22 czerwca, 2017
Close