Dzisiaj mamy dla was wywiad z Bartoszem Słatyńskim muzyk instrumentalista, kompozytor, autor tekstów. Niedawno wydał swój debiutancki album „Mały Ktoś”, zaprezentował również nowy singiel z tego albumu. Dzisiaj opowiada nam o procesie twórczym, nadchodzących planach oraz wspomina swoją dawną karierę w zespołach.
Michał Seremak, MusicLovers.pl: Cześć Bartku! Na wstępie chciałbym się zapytać skąd pomysł na nagranie solowego albumu? Jaki był proces twórczy, który doprowadził do tego, że dzisiaj możemy słuchać tej płyty?
Bartosz Słatyński: Witam. Pomysł dojrzewał we mnie odkąd zakończyłem współpracę z zespołami Avalanche oraz Penny Lane. To wyszło całkiem naturalnie żeby spróbować zrobić coś podpisując się własnym nazwiskiem. W pewnym sensie jest to duży komfort ale i odpowiedzialność, którą wziąłem na siebie tym bardziej że nie jest to płyta komercyjna . Postanowiłem a producent dopilnował jeszcze raz wrócić do starych i powiedzmy tradycyjnych instrumentów. Jest to hołd dla gitarowych bandów z lat 90 tych bez żadnego kombinowania. Uważam osobiście że nadszedł czas powrotów. Z resztą można to zaobserwować patrząc na dzisiejszą scenę. Przynajmniej tę rockową. Jeśli chodzi o drugą część pytania. Trwało to wszystko 2 lata od momentu napisania utworów co z resztą poszło szybko do momentu wydania krążka. Najdłużej trwały prace po nagraniu surowych instrumentów. A muszę powiedzieć że mocno kombinowaliśmy w studiu ponieważ nie było gotowego schematu, trochę eksperymentowaliśmy. Moim zdaniem wyszło nieźle 🙂
Na krążku „Mały Ktoś” znajdziemy 11 pop-rockowych utworów. Opowiesz nam trochę o nich?
No właśnie . Sam nie wiem czy pop – rockowych jak to jest przedstawione w mediach. Moim zdaniem jeśli pop to mocno alternatywny. Fakt że melodie mogły by spokojnie zostać przearanżowane i zaśpiewane przez każdego popowego wykonawcę. Ja jednak wykombinowałem trochę „brudu” i to jest istota tej płyty. Bo oprócz mocnego przekazu w tekstach , które mówią o dojrzewaniu człowieka i umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach jest jeszcze oprawa muzyczna , która wiąże i spaja melodie z tekstami. Piosenki są o przeżywaniu codzienności raz mocniej raz łagodniej . Całość jest bardzo szczera i płynie prosto z mojego serca.
Niedawno usłyszeliśmy nową piosenkę promującą album „Będę sobą”. Co oznacza dla Ciebie ten utwór?
Mówi o mnie z przeszłości i obecnie. Mimo że żyję teraz w inny sposób niż kiedyś, dużo się wydarzyło i zmieniło w moim życiu. Trochę jak w mega pięknym filmie „Danny Collins” z Alem Pacino, który oglądałem ze łzami w oczach. I choć nie jestem jeszcze starym wyjadaczem scenicznym , przeżyłem „swoje” i doświadczyłem także głębokiego upadku moralnego jak ów bohater. Nigdy jednak nie przestałem być człowiekiem, Bartkiem Słatyńskim z wszystkimi swoimi zaletami i wadami. O tym właśnie jest ta piosenka.
Po wysłuchaniu całej płyty mam wrażenie, że wszystkie utwory są bardzo osobiste i opowiadają pewne historie. Która piosenka jest dla Ciebie „najważniejsza” i dlaczego akurat ta?
Tak jak pisałem. Opowiadam o sobie , moich miłościach , wzlotach, upadkach o mojej rodzinie, która jest teraz dla mnie najważniejsza. I dziękuję losowi że mogę o tym zaśpiewać. Ktoś może powiedzieć że się obnażam , może niepotrzebnie. Ale o czym mam pisać ? Dla mnie teksty to podstawowa sprawa. Muzyka ma ładnie namalować tło. Ważne jest to o czym mówię. Jestem dumny z każdego utworu. Jako pierwszy ze stołu mikserskiego wyszło „Dla mamy”. Dokładnie w Dniu Mamy podarowałem go w prezencie … Nigdy nie miałem odwagi porozmawiać z rodzicami o tym co było złego w naszych relacjach nie było analizy. Teraz przyszedł czas by zaśpiewać co myślę i powiem że odbiór był pełen wzruszenia.
Płytę ma promować trasa koncertowa. Opowiesz nam coś o niej?
Jesteśmy w trakcie załatwiania kolejnych koncertów a chcemy wystąpić w całej Polsce. Zaczynamy 17 września w moich rodzinnych Brzeszczach. Dawno nie występowałem i jestem głodny tych wrażeń. Mam nadzieje że odbiorcy będą nas ciepło przyjmować. Serdecznie zapraszam na nasze koncerty . Pracujemy żeby wszystko dobrze wyszło.
Byłeś również członkiem dwóch zespołów Avalanche i Penny Lane. Jak wspominasz tamte czasy?
Było dużo miłych chwil. Opole 2005 , Fryderyki 2006, trasa z zespołem Hey. To wszystko już na zawsze ze mną zostanie. Zdobyłem doświadczenie , które teraz staram się wykorzystać. I wdzięczny jestem chłopakom z poprzednich składów bo wiele się nauczyłem.
Jak wiemy ten album nie będzie jedyny. Masz jakieś plany na przyszłość i na kolejne wydawnictwa?
Skąd wiecie ? 🙂 Szczerze mówiąc na początku nie było planów. Teraz wiem że będzie kontynuacja a wynika to z pozytywnej atmosfery wokół zespołu koncertowego. I samych prób , które dają nam mnóstwo radości . Mogę powiedzieć że jest tak jak kiedyś , kiedy zaczynałem . Jest to pragnienie grania i tworzenia. Poza tym mam świetnych muzyków i dobrych kumpli w zespole. To wszystko sprawia że chce się grać. I niech tak zostanie.
Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę samych sukcesów! 🙂
A ja bardzo dziękuję za zainteresowanie. Na sukces trzeba mocno pracować ale staram się. Dzięki za rozmowę i życzenia. Zapraszam wszystkich czytających na jesienne koncerty!