10. album tego znanego już w Polsce bardzo dobrze artysty. Artysty, wokół którego nie brakuje kontrowersji. Taka właśnie jest twórczość „Palucha”. Agresywna, wulgarna i bezkompromisowa, przeplatana z życiowymi historiami. Jednym słowem, uliczny rap w czystej postaci. Nie inaczej jest i w „10/29”
Jako doświadczony słuchacz polskiego rapu, mogę stwierdzić, że ksywka Paluch nie jest mi obca, lecz wielu z was, słysząc nazwę tej płyty, zadaje sobie pytanie: „10/29” – Skąd się wzięła nazwa tej płyty? Otóż Łukasz „Paluch” Paluszak w swoje 29 urodziny wydał 10-tą płytę (7 płyt studyjnych i 3 nielegalne). Druga interpretacja to stary adres zamieszkania „Palucha”. Ponieważ mieszkał w bloku nr 10 mieszkaniu nr 29 na Piątkowie, jednej z dzielnic Poznania. Płyta jest wydana przez jego własną wytwórnię BOR, czyli Biuro Ochrony Rapu. Przyglądając się okładce, można stwierdzić, że design okładki jest prosty. Motyw z okładki to charakterystyczne dla Piątkowa, dwie wieże RTV, które można dostrzec prawie z każdego punktu miasta.
Wchodząc w treść, na krążku znajduję się 18 premierowych utworów wyprodukowanych przez takich producentów jak: Julas, Grrracz, duet Chris Carson/Kendo, czyli Young Veteran$, SoDrumatic, SherlOck oraz słowacki producent Maiky Beatz. Gościnnie pojawiają się raperzy z Europy: Rytmus (Słowacja), Olexesh (Niemcy), S.Pri Noir (Francja) oraz członek BOR – Gedz. W jednym z refrenów udzielił się także Ras Luta. Jednym z klipów promujących był utwór 10/29. W pierwszej zwrotce tego kawałka możemy usłyszeć o całej jego twórczości, jednak nie tak szczegółowo, jak w utworze Peja w „Evergreen„. Z kolei druga zwrotka mówi o poziomie polskiego rapu. Skomercjalizowanego, który nie jest już taki sam jak kiedyś („dziś stalowe zasady można wyj**** na złom”). Wracając do całej płyty, krążek tak jak poprzedni Lepszego Życia Diller znacznie odbiega od pozostałych płyt tego artysty. Gdzie wcześniej mu zarzucano m.in. nawijanie pod techno o niczym, tak tą płytą zrównuje z ziemią te zarzuty. Dobre bity, przekaz prosty, zrozumiały sam raper mówił o tym w wywiadzie dla portalu glamrap.pl „nie będę jak inni raperzy używał trudnych słów, których sami nie rozumieją”. Wszystkie utwory zawierają elementy biografii artysty Taki Jestem, życia na blokach 10/29 oraz o poziomie skomercjalizowanych „pseudoraperów” Co Na To Paluch, oraz o wartościach, które nie przeminą Zostało w Nas.
W moim odczuciu płyta zasłużyła na pokrycie się złotem, które nastąpiło już 3 tygodnie od premiery. Jest to przypieczętowanie bogatej dyskografii tego zaledwie 29-letniego artysty, wokół którego nie brakowało kontrowersji (beef z Fokusem, byłym członkiem Paktofoniki, gdzie zarzucił mu dziedziczenie sławy po ś.p. Magiku). Nie polecam tego albumu ludziom o słabych nerwach, ponieważ wulgaryzmów nie brakuje, które się przewijały w całej jego twórczości. Jak w pozostałych jego płytach, nie brakuje ulicznego stylu i agresywnych nieraz tekstów, które przeplatane są z tzw. Życiówkami. Taka wybuchowa mieszanka jest bardzo charakterystyczna dla tego artysty. Oceniam tę płytę pozytywnie, ponieważ wreszcie przekazy w utworach nabierają znaczenia, nie są już takie niezrozumiałe jak w poprzednich. Tyle ode mnie. Piszcie w komentarzach swoje odczucia i opinie na temat tego artysty i tej płyty.