Unspoken to pierwszy album Skveee, artysty pochodzącego z Krakowa. Pomimo braku tekstów w piosenkach i braku wokali na płycie, całość niesie ważny przekaz.
Mimo debiutu jako Skveee, Miłosz Skwirut jest doświadczonym artystą, który działa na scenie od wielu lat. W swojej karierze wydał kilka albumów, współpracował z różnymi zespołami i zagrał setki koncertów na całym globie, m.in. jako kontrabasista w zespole Kraków Street Band.
I choć można by zakładać, że jego solowa kariera pójdzie w stronę tego, co jest naturalnym środowiskiem artysty, album Unspoken, to jest zupełnie odmienną historią muzyczną. Kompozycje Skveee krążą gdzieś wokół jazzu i muzyki filmowej, jednak Skwirut postawił na dość mocny miks światów uzyskując fuzje surowego, momentami wręcz punkowego grania z instrumentalną klasyką, ostatecznie podsycając całość nutką współczesnego ambientu.
Unspoken to jednak wciąż coś o wiele więcej niż samo brzmienie. Koncept album artysty porusza kwestię trudności komunikacyjnych, wskutek których ludzie nie mogą zabrać głosu w ważnych dla siebie sprawach. Tematem przewodnim płyty są słowa – przede wszystkim te niewypowiedziane lub z jakichś powodów nieusłyszane, o czym traktuje tytułowy utwór. To zwrócenie uwagi na ważny głos osób, które z różnych powodów nie są w stanie go zwerbalizować.
Na wydawnictwie wybrzmiewają takie wątki, jak komunikacja przez muzykę (Music The Great Communicator), wolność słowa (Free Speech), trudność w werbalizacji własnych emocji (IDK) i innych, trudno uchwytnych rzeczy (Invisible czy Lost In Translation, nawiązujące do słynnego filmu Między słowami). W utworze Lied Ohne Worte artysta odwołał się także do słynnych Pieśni bez słów Felixa Mendelssohna-Bartholdy.
Swoim debiutem Skveee udowadnia, że najistotniejszym i najbardziej czytelnym przekaźnikiem komunikatów nie są słowa same w sobie, a właśnie emocje. Tych nie zabrakło na jego najnowszym albumie — Unspoken.