20 października 2017 roku to data, która dobrze utkwiła w głowach fanom szwedzkiej grupy rockowej Europe. No ale dlaczego akurat ta data? Wchodząc na Wikipedię widzimy, że jest to Europejski Dzień Seniora, ale ani słowa o tej jakże „europejskiej” grupie. Kończąc ten krótki wstęp, powiem tyle, że wtedy na półki sklepowe trafiła płyta Walk the Earth zespołu Europe.
Na płycie znajduje się 10 utworów. Na samym początku możemy usłyszeć tytułowy utwór. Wydawnictwo został wyprodukowane przez Dave’a Cobba, który głównie współpracuje z muzykami wykonującymi country. Płyta została nagrana pomiędzy kwietniem, a majem zeszłego roku w londyńskim studio umiejscowionym na Abbey Road. Największy sukces album osiągnął w rodzimym kraju bandu, gdzie na szwedzkiej liście przebojów osiągnął drugą lokatę. Przejdźmy do recenzji.
Moją uwagę zwrócił utwór Pictures, który ma bardzo ciekawą, spokojną i melancholijną budowę. Wokal Joey’a Tempesta świetnie się wpasowuje do klimatu utworu. Pictures opowiada historię miłości zniszczonej, która po próbach czasu próbuje odnowić się, ale nie idzie to tak łatwo jakby mogłoby się to wydawać. Bohater próbuje już sobie wmawiać pewne fakty o sobie i o swoim obiekcie westchnień. Bardzo mu zależy na niej. Kocha ją, ale ona tego nie dostrzega. Romantyk z tego bohatera. Muszę pochwalić to, w jaki sposób został napisany ten tekst. Tempest wiedział o czym pisze i z całą pewnością wiedział, że to będzie dobre.
GTO to mocny rockowy utwór z dziwnym tytułem. Śpiew wokalisty trochę zajeżdża Robertem Plantem, który jest wielkim idolem Joey’a Tempesta. Trzeba powiedzieć, że jego głos dojrzał, bo kiedyś za czasów The Final Countdown był on taki dziecięcy, niedoświadczony i niezdecydowany. Używając jego poprzedniego wokalu mógłby być muzycznym celebrytą, która nagrałby jeszcze kilka hitów, które pewnie podchodziłyby pewnie bardziej pod pop. Obecnie frontman Europe może pochwalić się dorosłym głosem, którego używa w idealny sposób. Tyle o wokalu. Tekst opowiada historię autsajdera, który chce pokazać światu jak piękne jest beztroskie życie. Ludzie często kierują się stereotypami, w których jest zapisane, że żeby być szczęśliwym człowiekiem trzeba być zwykłym, niewyróżniającym się obywatelem. Dobrze, że to tylko stereotypy.
Linia gitar jest średnia. Muzyka w większości utworów jest monotonna. Ostatnim utworem, jaki opiszę w tej recenzji będzie Haze. Tekst w tej piosence też nie odskakuje od reszty. Lubię bawić się w odgadywanie „co poeta miał na myśli”, ale tym razem poddaję się. Nie mam pojęcia o co chodziło autorowi tekstu pisząc słowa do Haze. Trochę wygląda to jak wołanie chorego człowieka, który chce powiedzieć, co mu na serio jest. Niedawno Oświęcim gościł grupę podczas TLFO 2018. Szczerze uważam, że na koncertach te utwory brzmią o niebo lepiej niż na płycie.
Co było najlepsze na tej płycie? Według mnie najlepszy był wokal, chociaż teksty też miejscami były świetne. Jak na Europe jest to genialny album. Byle tak dalej. Muszę powiedzieć, że partia gitar była dość nużącą, ale mogło być gorzej. THE END