Prawie 40 lat na scenie, ok. 1300 zagranych koncertów, 22 nagrody Grammy, 13 wydanych albumów i ponad 150 milionów sprzedanych płyt. O kim mowa? Oczywiście o U2!
Tego zespołu nie trzeba nikomu przedstawiać. Chyba nie ma osoby, która nie słyszałaby chociaż jednej piosenki Bono, The Edge, Claytona i Mullena, prawda? Mimo swojego stażu scenicznego oni nadal nie przechodzą na muzyczną emeryturę (chwała im za to!) i nadal koncertują i wydają kolejne płyty.
W zeszłym roku, podczas premiery najnowszego Iphone, światło dzienne ujrzało najnowsze dzieło U2 Songs of Innocence, które było dostępne na iTunes już od 9 września 2014, ale oficjalnie zostało wydane 13 października.
Ta płyta jest inna od poprzednich. Sam Bono powiedział, że jest to najbardziej osobisty i intymny album zespołu. Teksty są szczególne – opowiadają o młodzieńczych latach zespołu, dorastaniu w Dublinie, pierwszym kontakcie z muzyką. Jak dla mnie są świetne, z pozoru każdy jest o czymś innym, ale jednak razem tworzą całość, pewną historię. Jednak płyta to nie tylko teksty, to także muzyka. Ale i z tym zespół poradził sobie nie gorzej.
Album otwiera The Miracle (of Joey Ramone), który jest również singlem promującym. Jest on również ukłonem w stronę lidera zespołu Ramones, który był inspiracją dla U2 na początku ich kariery.Słuchając The Miracle… oczami wyobraźni widzę ogromny stadion, U2 na scenie i rozlegające się chóralne oooo, po którym słychać gitarowe wstawki The Egde. Jednym słowem – magia.
Zaraz po tym duchowym uniesieniu spadamy z hukiem na ziemię. Every Breaking Wave, California (There is no End of Love i Song for Someone to trzy, jak dla mnie, przeciętne piosenki, do których przyjemnie będzie wracać od czasu do czasu, ale raczej nie dodam ich do mojej ulubionej playlisty. Na szczęście później jest o wiele lepiej. Kolejna na liście jest Iris (Hold Me Close) – piosenka, w której Bono zachwyca nas swoim wokalem i sprawia, że chcemy więcej i więcej. Przez długi czas nie możemy pozbyć się z głowy słów free yourself, to be yourself. Takimi piosenkami jak ta, U2 pokazują, że mimo wieku nadal są w stanie tworzyć niesamowite piosenki, które zapadają w pamięć.
Raised By Wolves, Cedarwood Road i Sleep Like a Baby Tonight intrygują. Słuchając cudownego wokalu Bono i genialnych solówek The Edge pojawia się gęsia skórka i dreszcze ekscytacji przebiegające po całym ciele.
Na deser zespół zaserwował nam utwór The Troubles, który nagrali wspólnie z Lykke Li. Tym niesamowitym duetem U2 udowadniają, że nadal są tą samą grupą chłopaków, którzy stali się żywą legendą i jeszcze przez długi czas nie odstąpią nikomu tego tytułu.
Uważam, że jest to jedna z lepszych płyt zespołu. Ale to przecież nie koniec – Bono zapowiedział pracę nad kolejnym albumem…