Płocka formacja Rigor Mortiss, która w ubiegłym roku reaktywowała się po blisko 20-letniej przerwie, zaprezentowała teledysk zarejestrowany 21 czerwca tego roku w warszawskim Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.
Rigor Mortiss to nieodrodne dziecko swojej epoki – czasu przełomu, chaosu i hałasu. Zespół powstał w 1990 r. w Płocku. Nazwa to łaciński termin oznaczający „stężenie pośmiertne”. Gdy okazało się, że tak samo nazywa się amerykański zespół metalowy, na końcu nazwy pojawiło się drugie „s”. W grudniu 1992 r. RM opublikował debiutancki materiał. Nagrany w Gold Rock Studio Roberta Brylewskiego, wydany w prawdziwie awangardowym stylu, bo za własne pieniądze – wtedy w Polsce tak nie działał prawie nikt. Wkrótce debiutancką płytę „Rigor Mortiss” wydawała firma SPV, która wtedy specjalizowała się w publikowaniu nagrań zespołów industrialnych, stworzyła dla nich nawet specjalną serię „Radioactive Crucifix”.
To był złoty okres Rigor Mortiss. Andrzej Fijołek nakręcił w 1994 r. dwa teledyski, zespół grał dwukrotnie w Jarocinie, pojechał w trasę koncertową z Variete, zagrał kilkadziesiąt koncertów przez niecałe dwa lata. Początkiem końca grupy okazało się rozstanie z Radziem – samplery. Radzio zniknął , a wraz z nim cała grupa.
Ale teraz powraca (z wokalistą Maćkiem Stolińskim i perkusistą Jackiem Sokołowskim ze starego składu + świeża krew: Gośka Florczak- samplery i Grzegorz Chudzik – bass) z nowymi nagraniami.
Dziś w muzyce Rigor Mortiss odnajdziesz postrzępione góry lodowe Islandii; bezkresne przestrzenie dalekiej skandynawskiej północy; mariaż osnutego gęsta mgłą świtu w portowej dzielnicy szkockiego Rosyth i industrialnego, upalnego, męczącego popołudnia w Zagłębiu Ruhry.
Ich muzyka to podróż przez ponure zakamarki duszy okraszona uderzeniami młota pneumatycznego wyrywającego słuchacza z wygodnego status quo gładkich dźwięków codzienności…