Geneza nazwy Minetaur
Heh. Kiedyś obudziłem się jeszcze pijany po którejś warszawskiej nocnej krucjacie z tą nazwą w głowie. Okazało się, że wymyśliliśmy to z kumplami w jakiejś bramie. Uznaliśmy, że bardziej debilnej nazwy dla kapeli nikt nie będzie miał i poof, proszę bardzo!
Podczas tworzenia nowego materiału największą uwagę przywiązujecie do…
…zdecydowanie do tego czy jedzie. Masz pierwszy riff, na tym budujesz całą resztę, wszystko musi być spójne. No i groove przede wszystkim. Nie gruwi – nie jedzie. A, no i trzeba Oleńce dostarczać słodyczy. Wtedy ma dobry humor. Jak ma zły humor, to nawet kable na sali prób boją się działać.
Kto byl odpowiedzialny za mastering płyty? Jak wygladal proces tworzenia, jakies anegdoty?
Za cały proces produkcji odpowiedzialne było HZ Studio z Zielonki. Dynamicznie się rozwijają i naszym skromnym zdaniem ukręcili to naprawdę fajnie. Proces był prosty, przyszła Oleńka, napisała wszystkie partie bębnów od nowa, wybraliśmy kilka numerów, napisaliśmy coś nowego i hej do studia. Niestety nie odnotowaliśmy jakiegoś krytycznego dowcipu, biorąc pod uwagę, że nagrywanie płyty metalowej i typ który wydziera sie jak pojebany w pustym pokoju to są już dość duże jaja.
Jak odbieracie współczesny rynek muzyczny?
Podobnie jak wszyscy – chujowo. Trzeba dobrze zawalczyć o uwagę potencjalnego słuchacza, by przyszedł na koncert, posłuchał jak muzyka brzmi w najbardziej naturalnym środowisku. Dlatego też niezmiernie nas cieszy, że ludzie po koncertach podchodzą zbijać piony, kupują koszulki, płyty. My wierzymy, ze nie wszystko stracone dla ciężkiej muzy w Polsce. Trzeba to tylko zakombinować inaczej niż dotychczas, ludzie ewidentnie potrzebują świeżości – a my sie wcale nie dziwimy i staramy się w świeży, odpowiednio wykombinowany sposób to dostarczyć.
Koncert, który Was najbardziej zaskoczył?
Hm… ostatni, z Soulfly? Obsuwa była tak gruba, że przekonani byliśmy, że support tylko dodatkowo ludzi rozjuszy. A tu ryk aprobaty, młyn na każdym kawałku, pięści w górze. Coś wspaniałego, to była rewelacyjna publika!
Największy sukces…
Wspomniany już koncert z Soulfly i None był grubą rybą. Na nadchodzące festiwale – Festiwal Mocnych Brzmień i Summer Dying Loud – też się bardzo cieszymy. Ja schudłem, a Nauman dał brodzie konkretniej urosnąć – to są doskonałe rzeczy, które człowieka uskrzydlają!
Plany na najbliższe miesiące
Kleimy nowy materiał przygotowując się do nagrania longpleja, oczywiście troszkę pogramy po kraju i nie tylko, pewnie wpadniemy na pomysł jakiejś nowej durnej koszulki – jednym słowem, „stare kurwy nie chcą zdychać, młode nie chcą dawać” i tak to płynie. He he.
Częścią audycji jest „Nasze podwórko” cykl poświęcony młodym – niekoniecznie znanym bandom. Jakie zespoly byście wymienili i dlaczego?
Pojedziemy standardowo, kolesiostwem – Cerber (groove, sludge), Weedpecker (stoner, psychedelic, grunge) – to składy które obecnie ostro działają i naprawdę, kurwa, warte są przesłuchania. Ostatnimi czasy też Trajektoria Maślanej Muchy z Poznania – Butterfly Trajectory (death, sludge, prog) – szczerze mnie zachwyciła, precyzyjne, wolne wbijanie gwoździ w łeb człowieka. To tak najbliżej.
Zespoły, których sluchacie ?
Niezależnie od gatunku – raczej musi być intensywnie. Ja np pół dnia wczoraj słuchałem ruskiego hardbassu. Jeżdżąc ostatnio po mieście próbuję się przekonać do nowego Lamb of God. Nie mogę się też doczekać przesłuchania nowej Chelsea Wolfe. Nowa Mgła również zapowiada sie smakowicie. A nie daj bóg ktoś mi włączy psytrance, nie pozwolę wyłączyć. Jak widzisz, pełen śmietnik inspiracji!
Najgłupsze pytanie które usłyszeliście podczas rozmowy / wywiadu ?
Wciąż niecierpliwie na nie czekamy.
Parę slow dla czytelników MusicLovers.pl
Bób z sosem śmietanowym to zdecydowanie nietrafiony pomysł. Warto szukać innych rozwiązań z użyciem tej wspaniałej rośliny.